fbpx

Co nosimy, gdy nikt nie patrzy i dlaczego to ważne?

To fakt – ubiór „gdy nikt nie widzi” stał się elementem naszej codzienności. Zwłaszcza od roku 2020 – często wypełnia naszą dobę, codziennie. I nie da się przeoczyć faktu, że mocno wpływa na to, jak wyglądamy, ale też na to, jak siebie widzimy.

Słodka pułapka wygody

Nie zrozum mnie źle. Każda z nas czasem potrzebuje leniwego popołudnia w piżamie. Doskonale rozumiem mamy, które zostały w domu z dziećmi i potrzebują ubrań wygodnych, których nie szkoda zniszczyć. Sama uwielbiam też wygodę dzianinowych ubrań „po domu”: ich komfort cieplny i elastyczność na kanapie oraz brak troski o trwałość plamy po sosie czy detergencie. Ale początkowa wygoda łatwo staje się pułapką, która odbiera Ci satysfakcję z siebie.

Bardzo dużo (cóż, głównie) pracuję z domu i moje „domowe biuro” jest nim od początku do końca. Zresztą regularnie chwalę się nim na Instagramie. Czy zdarzyło mi się pracować cały dzień w piżamie? Oczywiście! Czy mierzę się z pokusą ubrań „po domu”, w których normalnie już bym nie wyszła? Pewnie!

Ale doskonale wiem i doświadczyłam na własnej skórze jak ubiór ogromnie wpływa na nasze samopoczucie. To nie tylko to, jak nas odbierają inni, to także na nasze własne: samoocena, samopoczucie i nastawienie do świata i siebie.

Na przykład piżama może nam wręcz utrudniać pracę, bo przypomina nam o porze snu (z drugiej strony, gdy pracujemy w łóżku, będzie nam trudniej w nim zasnąć). Z kolei zdrowa rutyna (śniadanie, odrębne ubranie na czas pracy, może delikatny makijaż, wydzielona przestrzeń i godziny pracy) sprzyja efektywnej pracy.

Ale przede wszystkim działa tu zasada:

„jesteś tym, co nosisz”

Jeśli wstaniesz z łóżka “lewą nogą” i ubierzesz się adekwatnie do tego nastroju (np. stary, bezkształtny, poplamiony dres pt. “nic mi się nie chce”), takim strojem umacniasz złe samopoczucie i negatywne myśli na swój temat („źle wyglądam”, „to nie mój dzień”, „wszystko jest do kitu”). Co widzisz w lustrze? Zniechęconą, zmęczoną, smętnie snującą się, niezadowoloną… kupkę dresówki – a przecież Ty nie jesteś starym dresem, albo legginsami mianowanymi na piżamę, prawda? ;). No właśnie!

Tyle że jeśli cały czas chodzisz w nieatrakcyjnej podomce, to z jakiej perspektywy będziesz oceniać siebie i swoje codzienne życie? A no właśnie z takiej, z jakiej – nomen omen – sobie zakładasz. Będziesz widzieć W SOBIE tę paskudną podomkę.

Tymczasem ubierając się w coś ładnego, kolorowego, w czym czujesz się atrakcyjna, siłą rzeczy wprawiasz się w lepszy nastrój. Dobry kolor, ładny strój i fryzura sprawią, że w lustrze zobaczysz zadbaną, świadomą kobietę. I zaczniesz tak o sobie myśleć. A jeśli myślisz tak o sobie codziennie, to staje się Twoim przekonaniem o sobie samej. W efekcie te drobne czynności, ta dbałość o siebie, przychodzą Ci coraz łatwiej, zachęcają do działania, poprawiają samopoczucie i obraz siebie. Nie ważne, z jakim nastrojem zaczynasz. Tu – oprócz zasady pierwszej – sprawdza się zasada:

“Fake it, till you make it”
(czyli udawaj tak długo, ci się uda naprawdę).

Jak o siebie zadbać?

1) Kupuj ubrania w swoich kolorach, także piżamę.
– Twoje dobre kolory Cię zdobią, a złe kradną Ci urodę. Także (zwłaszcza!), gdy umęczona zmywasz makijaż lub wstajesz zaspana i rozczochrana. Dobrana piżama to podstawa. To zupełnie inna jakość, widzieć swoją buzię ładną nawet w takich okolicznościach ;).

2) Wyrzuć zniszczone ubrania “tylko po domu”.
Ja rozumiem bycie praktyczną, ale nie kosztem swojego samopoczucia. Jeśli w czymś nie pokazałabyś się publicznie, to znaczy, że nie jest w dobrym stanie. Wywal i już. Poza tym, jaki sens mają gorsze ubrania „tylko po domu”, gdy to w zasadzie jedyne miejsce, w którym przebywasz? To kiedy masz nosić (i zużyć) te lepsze ubrania?

Możesz kupić specjalne ubrania po domu.
Rok temu publikowałam całą listę marek, na które pod tym kątem warto zwrócić uwagę.
To dotyczy też kapci – jak każde buty, mają ogromną moc. Serio!

3) Pamiętaj, dla kogo to robisz.
A robisz to tylko i wyłącznie dla siebie! Nie dla akceptacji i podziwu ze strony innych, ale dla siebie.
Bo zasługujesz na swoją troskę o siebie i własne potrzeby – jakie by one nie były.

Więc – jeśli czujesz, że dziś dzień lenia, dresu i chipsów – ok. Ale jeśli właśnie popadasz w marazm i brak satysfakcji z siebie, zatroszcz się o siebie. Zastanów się, czego Ci trzeba i daj sobie to. Póki dbasz o siebie dla siebie, wszystko przyjdzie łatwiej.

Przytulam!

Scroll to top