fbpx

Styl plus size. Jak się ubierać w większym rozmiarze?

stylizacje plus size rozmiar 44 46

Jak tworzyć udane stylizacje plus size? Tak samo, jak w każdym innym rozmiarze. I nie przewracaj mi tu tymi pięknymi oczami!

Piszę to jako stylistka ubierająca dziewczyny plus size, która sama nosi stylizacje w rozmiarze XL (uściślając, moje ubrania oscylują między 42 a 46) i choć wiele dziewczyn uznałoby mnie raczej za mid size, również doświadczyłam ograniczeń – np. niedostępności mojego rozmiaru na etapie produkcji lub jego braku sklepach („tylko online”). Chcę przez to powiedzieć, że Cię rozumiem. Rozumiem, dlaczego nie cierpisz zakupów, że czujesz się niewidziana przez branżę mody i że znalezienie atrakcyjnych ubrań (z przyzwoitym składem i w przystępnej cenie) stanowi dla Ciebie wyzwanie nieporównywalnie większe niż w rozmiarze 36-38. I jednocześnie chcę Ci powiedzieć, że w rozmiarze plus size wciąż możesz stworzyć stylową i funkcjonalną garderobę. Ale na początek musisz zmienić sposób myślenia o sobie.

Po pierwsze…

Rozmiar Cię nie określa

Jeśli trafiłaś tu inaczej niż z moich Social Media, najpewniej szukałaś w sieci haseł typu: „stylizacje plus size” czy „stylizacje w rozmiarze 44, 46, …” – tylko dlaczego? Przecież rozmiar nic nie mówi o Twojej sylwetce, dokładnie tak samo jak w przypadku dziewczyn noszących 36/S.

Rozmiar nic nie mówi o Twoim ciele. Rozmiar nie jest o Tobie. Rozmiar pozwala wybrać odpowiednio większą/mniejszą wersję danego ubrania, a porównując swoje wymiary do tabeli rozmiarów, jesteś w stanie oszacować, który rozmiar ubrania będzie leżał na Tobie najlepiej. W zależności od stopniowania rozmiaru przez producenta i efektu, jaki danym fasonem chcemy uzyskać, Twoje rzeczy mogą mieć ogromny rozstrzał rozmiarów podanych na metce. I żadna z tych wartości Cię nie określa.

Za to – tak samo jak w przypadku drobnych sylwetek – interesuje nas, w jakich fasonach wyglądasz najlepiej; jakie fasony i detale kroju pasują do Twojego typu sylwetki. Bo na finalny efekt będzie mieć wpływ nie tyle rozmiar z metki, co poczucie proporcji i harmonii w sylwetce, którą budujemy fasonami.

Po drugie…

Skup się na atutach sylwetki

Najgorszą rzeczą, którą możesz zrobić, to ukrywanie się workowatych ubraniach – byle nie było widać [wstaw-wstydliwą-część-ciała] i byle nie było widać Ciebie.

Lekki luz w stylizacji plus size będzie mile widziany, ale nie oznacza on bezkształtnych namiotów. Co więcej, Twoje „ukrywanie się” często daje efekt odwrotny od zamierzonego. Krępuje Cię pełna pupa, więc przykrywasz ją długimi koszulami? -> odcinasz sylwetkę tam, gdzie jest najszersza, co dodatkowo podkreśla szerokość bioder. Masz otyłość brzuszną i nosisz luźne bluzki z zakładkami biegnącymi od dekoltu? -> taka bluzka tworzy „namiot”, w którym biust i brzuch zlewają się w jedną „masę”, przez co sylwetka wygląda w całości nieforemnie i ciężko.

Owszem, w worku na kartofle nikt nie zobaczy Twoich kompleksów, ale i atutów. A masz je! Przy pełnej pupie (figurze trójkąta), masz ponadprzeciętną talię i drobną górę, którą możesz podkreślać fantazyjnymi formami – zobacz, jak się nosi Beyonce! Przy pełnym brzuchu wizualnie oddzielamy i podkreślamy biust (np. kopertowym założeniem czy choćby bocznym taliowaniem kroju) i możemy dodatkowo przykuć uwagę do zmysłowego dekoltu np. piękną biżuterią.

Gdy skupiasz się na swoich atutach i ich podkreślaniu, błyszczysz najlepszą wersją siebie. A kompleksy? Kompleksy i tak przejdą niezauważone w tle. Zamiast chować je pod kocem, odwrócisz od nich uwagę. Za to – równocześnie podkreślając to, co w sobie najbardziej lubisz.

A co do rozmiarów po drugiej stronie przesady…

Przestań nosić za małe ubrania

Skupiając się na rozmiarze z metki, narażasz się na kolejne trudności. Jeśli wartościujesz siebie na podstawie rozmiaru, jego zmiana na większy zwykle będzie związana z ogromnym wstydem i poczuciem porażki. I wtedy zaczyna się zabawa we „wbijanie się” w dany ciuch. Uda się – sukces, nie uda – porażka. W ten sposób podkopujesz swoją samoakceptację, ale nie tylko.

Choć mniejszy rozmiar ma Ci zapewnić poczucie bycia szczuplejszą, paradoksalnie sprawiasz, że Twoja sylwetka wydaje się większa niż jest. Za małe ubrania sprawiają, że ciało wygląda na „upchnięte”, w skrajnej wersji „wylewające się” z opinających z ubrań, przez co nieproporcjonalnie duże. Adekwatny rozmiar, zwłaszcza dopasowany z lekkim luzem (oversize), sprawia, że wyglądasz dużo zgrabniej. A co jeszcze ważniejsze – nic się nie wżyna, nic nie uciska, nie krępuje – przestajesz nieustannie myśleć o ubraniu, czujesz się w swoich ubraniach swobodnie i możesz zająć się najważniejszym: życiem.

A na koniec…

Klucz to proporcje

Nie istnieją specjalne „stylizacje dla puszystych”. Za to istnieją rozwiązania korzystne dla danego typu sylwetki (klepsydry itd.). Możesz nosić te same fasony co drobniejsze dziewczyny o takim samym jak Twój typie sylwetki – po prostu wybierzemy rozmiar odpowiedni do Twoich wymiarów. Powiększamy proporcjonalnie, zresztą nie tylko ubrania. Porównaj środkowe kropki obu „kwiatków” na obrazku – są takie same, ale ta otoczona mniejszymi kropkami wydaje się większa. Chodzi tu wnioskowanie z kontekstu. Twoja mała torebka będzie proporcjonalnie większa od „zwykłej’ małej torebki. Buty czy biżuteria zwykle wypadną lepiej, gdy są odpowiednio wizualnie masywniejsze. Zbyt drobny print na tkaninie zwielokrotniony jest tyle razy, że wizualnie dodatkowo „rozciąga” powierzchnię ciała, więc wybierzemy podobny ale w nieco większej skali. Zbyt lichy, wiotki jak szmatka sweter wydaje się tym lichszy i nie daje wrażenia otulenia sylwetki, stąd szukamy wizualnie „solidnej” dzianiny. TIP: ubrania i dodatki, które wypadną przy Tobie doskonale, przy konwencjonalnej modelce często mogą wydawać się wizualnie za ciężkie. Jesteś większą dziewczyną i potrzebujesz większych ubrań. Co nie znaczy, że specjalnie różnych od tych w mniejszych rozmiarach.

Nie mówię, że będzie łatwo, ale będzie warto.
A ja jestem tu, by Ci pomóc <3.

Scroll to top